Prosto po pracy, zmęczone, spóźnione, z zepsutą ładowaczką do nawigacji, między śniegiem i deszczem .... ale dojechałyśmy. Jeszcze tylko paręset osób do przeproszenia i po 15 minutach jesteśmy prawie w 3 rzędzie. Udało się. Po pozdrowieniach ze sceny Gosza dalej toczy walkę z publiką, a ja toczę walkę z dostosowaniem aparatu do niesamowicie fatalnego oświetlenia. Czegoś takiego jeszcze nigdy nie widziałam. Moja nocna lampka w zwielokrotnionej wersji dałaby lepszy efekt. Włodarze lokalu chyba myśleli, że to stypa, nie koncert. Pomijając warunki optyczne i atmosferyczne koncert wart walki. Trzy nowe kawałki ("Chory na wszystko", "Nieuchwytni buziakowcy" i "Żyję w kraju, w którym ...") i masa zabawy.
Cóż tu komentować. Dobry koncert i afterparty. Nie zgadzam się z opinią, że bez Kłaptocza to nie AKURAT. Jest inaczej, ale zmiany wszędzie następują. Było dobrze !
Borek - Bramborek
Perkusista o trzech pałeczkach
Najpierw Tomasz rozmawiał z lustrem (lustrował się)...
... później rozmawiał z oświetleniem Orlenu (oświecał się)